Do niedawna (a w wielu miejscach to wciąż teraźniejszość) jedynym nośnikiem informacji w laboratorium była celuloza. Kiepski to nośnik. Czasochłonny w użyciu, trudny w katalogowaniu, trudny w przechowywaniu i dodatkowo mało ekologiczny. Biorąc pod uwagę aktualny stopień informatyzacji codzienności wydawałoby się, że w tak specjalistycznych miejscach jak laboratorium badawcze nie powinno być miejsca na tworzenie papierowych dokumentów. Wszak nie dziwią nikogo sprzęty za 100000 $, szyte na miarę systemy informatyczne, pomieszczenia z ograniczonym dostępem, internetowe platformy dla klientów itd. W tej rzeczywistości jest rzeczą niesamowitą, że często zwykła pieczątka, która nie ma nic wspólnego z potwierdzeniem tożsamości ciągle jest wyżej w laboratoryjnej hierarchii niż podpis elektroniczny. Oczywiście każda reguła ma swoje wyjątki… no właśnie… wyjątki. Czytajcie dalej… Continue reading


