Autor: Krzysztof Wołowiec

Ulotny problem czyli o analityce siarczków

W praktyce laboratoryjnej często istnieje możliwość wyboru metody wykorzystywanej do oznaczania danego analitu. Kryteriów wyboru metody jest wiele – poza tak oczywistymi, jak dostępna aparatura, wymagany zakres pomiarowy, precyzja metody czy niepewność pomiaru również czynniki ekonomiczne takie jak, czas wykonania badania, koszty odczynników i materiałów pomocniczych czy stopień trudności odgrywają istotną rolę w procesie decyzyjnym. Wybór optymalnej metody analitycznej powinien być pierwszym etapem w toku analitycznym.

Poniżej przykład z życia wzięty – oznaczanie stężenia siarkowodoru w wodach. Miłej lektury!

Continue reading

Krótka historia długości

Metrologia to nauka o pomiarach i ich zastosowaniach. Natomiast sam pomiar to proces doświadczalnego wyznaczania wartości wielkości, które w zasadny sposób mogą być przyporządkowane wielkości. Te oraz wiele innych definicji można znaleźć w dokumencie (Przewodniku) PKN-ISO/IEC Guide 99:2010 – Międzynarodowy słownik metrologii – Pojęcia podstawowe i ogólne oraz terminy z nimi związane (VIM). Przywołany Przewodnik powstał w 2007 roku. Obowiązujący w większości krajów Międzynarodowy Układ Jednostek Miar (Układ SI) zatwierdzony został po raz pierwszy w roku 1960. Wcześniej, bo w roku 1889 miała miejsce I Generalna Konferencja Miar, której efektem była ogólnie przyjęta definicja metra i kilograma. Jednak historia wykonywania pomiarów sięga znacznie odleglejszych czasów. W pierwszej części przedstawię krótką historię długości.

Początkowo pomiary długości polegały na jej porównaniu z czymś znanym, co łatwo sobie wyobrazić lub nawet zobaczyć. Naturalnym odniesieniem było ludzkie ciało. W ten sposób pojawiły się pierwsze wzorce miar. Korzystano z „łokcia” będącego długością ręki od stawu łokciowego do końca środkowego palca. „Sążeń” był długością rozpostartych ramion dorosłego mężczyzny a „jard” równy był dwóm łokciom lub trzem stopom. Z kolei „stopa” odzwierciedlała przeciętną długość ludzkiej stopy. Zaletą takich wzorców był fakt, że każdy miał je ze sobą, zawsze gotowe do użycia. Jednak związana była z nimi bardzo istotna wada: znacznie różniły się między sobą. Jak więc to możliwe, że np. mająca około 4500 lat piramida Cheopsa zbudowana jest z tak niesamowitą precyzją, że jej boki, z których każdy ma długość 230 m różnią się od siebie nie więcej niż 20 cm?! Do tego potrzebne były wzorce w postaci artefaktów. Oznaczało to wykorzystanie np. jakiegoś szczególnego „łokcia”, który mógłby stać się wzorcem ogólnie przyjętym. W przypadku starożytnego Egiptu „szczególny łokieć” należał do Faraona. Wykuty w granicie „królewski łokieć egipski” służył budowniczym piramid do wzorcowania swoich własnych, „roboczych” wzorców do czego byli zobowiązani pod karą śmierci. Jak możemy się przekonać oglądając historyczne budowle, ta metoda działała bardzo dobrze.

Wzorzec długości na ścianie Bazyliki Katedralnej w Kielcach

Znaczącą zmianę w pomiarach długości przyniosła rewolucja francuska – Francuska Akademia Nauk zaproponowała uniwersalną, mającą służyć wszystkim ludziom, po wszystkie czasy definicję jednostki długości i w roku 1793 otrzymaliśmy do dyspozycji „metr” określony jako 1/10 000 000 długości pomiędzy biegunem północnym a równikiem dla pewności mierzonej na południku przechodzącym przez Paryż. Jednak takie odtwarzanie jednostki miary było dosyć uciążliwe, dlatego podczas I Generalnej Konferencji Miar, w roku 1889 ustanowiono definicję metra jako odległość pomiędzy dwiema kreskami na platynowoirydowym wzorcu co stanowiło powrót do starożytnych idei pomiarów długości. Definicja ta nie dotrzymywała jednak kroku postępowi technicznemu i szybko problemem stał się fakt, że same kreski mają określoną szerokość. Zaistniała sytuacja doprowadziła do uznania przez XI Generalna Konferencję Miar (w roku 1960) nowej definicji metra wiążąc ją z długością fali promieniowania odpowiadającą przejściu między odpowiednimi stanami energetycznymi atomu kryptonu 86 co było konsekwencją odkrytego niedawno lasera. Technologie laserowe bardzo szybko zaczęły się rozwijać i wkrótce okazało się, że metrologia dysponuje doskonalszymi narzędziami np. laserem Ne-He. Zareagowała na to XVII Generalna Konferencja Miar i w roku 1983 ponownie zmieniono definicję metra wiążąc ją z drogą pokonaną przez światło w próżni w określonej jednostce czasu (w oparciu o równanie: c = l ´ n; gdzie c – prędkość światła w próżni, l – długość fali, n – częstotliwość fali).

Było to genialne powiązanie jednostki długości z fundamentalna stałą fizyczną (prędkość światła w próżni) co oznacza, że techniczne ograniczenia przestały mieć wpływ na definicję długości.

W Polsce państwowe wzorce jednostki długości utrzymywane są przez Główny Urząd Miar i są nimi dwa stanowiska pomiarowe: syntezer częstotliwości optycznych odtwarzający wzorcowe długości fal optycznych i laser He-Ne odtwarzający wzorcową długość fali promieniowania emitowanego przez laser helowo-neonowy stabilizowany jodem.

metr, oznaczenie m, jest to jednostka SI długości. Jest ona zdefiniowana poprzez przyjęcie ustalonej wartości liczbowej prędkości światła w próżni c, wynoszącej 299 792 458, wyrażonej w jednostce m s-1, przy czym sekunda zdefiniowana jest za pomocą częstotliwości cezowej ∆νCs

Ten tekst dostępny jest również na www.laboratoryjnie.pl

Krzysztof Wołowiec

Audit czy audyt?

„Audit” to bardzo dobrze znane słowo w laboratoryjnej codzienności m.in. z tego względu, że w laboratorium akredytowanym wdrożony system zarządzania powinien obejmować m.in. audity wewnętrzne. W samej normie PN-EN ISO/IEC 17025 słowo to użyte jest 19 razy mając nawet dedykowany sobie rozdział: 8.8. Audity wewnętrzne (Opcja A). Wg zawartych w tym punkcie wymagań laboratorium powinno realizować audity wewnętrzne, aby dostarczyć informacji, czy system zarządzania jest zgodny z wymaganiami (własnymi oraz normy 17025), a także czy jest skutecznie wdrożony i utrzymywany. Aby to było możliwe audity należy zaplanować w postaci odpowiedniego programu. Z kolei wyniki auditów są danymi wejściowymi dla przeglądów zarządzania. ISO 17025 w zakresie terminów i definicji odwołuje się do dwóch dokumentów: ISO/IEC Guide 99, International vocabulary of metrology – Basic and general concepts and associated terms (VIM) oraz ISO/IEC 17000, Conformity assessment – Vocabulary and general principles. Ukryty pod oznaczeniem PKN-ISO/IEC Guide 99 Międzynarodowy słownik metrologii – Pojęcia podstawowe i ogólne oraz terminy z nimi związane (VIM) nie definiuje pojęcia audit. Możemy jednak sięgnąć do lektury normy PN-EN ISO/IEC 17000 – Ocena zgodności – Terminologia i zasady ogólne, gdzie w punkcie 4.4 wskazany jest „audit” jako systematyczny, niezależny, udokumentowany proces uzyskiwania zapisów, stwierdzenia faktów lub innych odpowiednich informacji i ich obiektywnej oceny w celu określenia stopnia spełnienia wyspecyfikowanych wymagań. Określenie „audit” powszechnie występuje również w dokumencie PN-EN ISO 9000 – Systemy zarządzania jakością – Podstawy i terminologia. Punk 3.13 tej normy, tj. „Terminy dotyczące auditu” wymienia całą gamę definicji przez co dowiadujemy się co to jest „audit połączony”, „audit wspólny”, „program auditów”, „auditor”, „klient auditu” i wiele innych. Warto jednak zwrócić uwagę, że punkt 3.13.1 gdzie zdefiniowany jest „audit” dopuszcza również określenie „audyt”. Słowo „audyt” pojawia się w tym dokumencie dokładnie jeden raz, podczas gdy „audit” i słowa mu pokrewne występują aż 102 razy. Wśród dokumentów normatywnych warto przytoczyć również normę PN-EN ISO 19011 – Wytyczne dotyczące auditowania systemów zarządzania. Autorzy tłumaczenia tego dokumentu zdecydowanie wolą formę „audit”, ponieważ to i pokrewne mu słowa pojawiają się w treści 1301 razy wobec zaledwie czterech przypadków użycia kombinacji „audyt”.

Do tej pory wszystko wygląda na oczywiste. Sytuacja się zmienia, jeżeli poza przytoczonymi normami zdecydujemy się na lekturę obowiązkowych dla laboratoriów dokumentów Polskiego Centrum Akredytacji. Już pierwszy z nich oznaczony symbolem DA-01 – Opis systemu akredytacji mówi m.in. o tym, że PCA wybiera „audytorów” spośród osób, których wiedza i umiejętności zapewniają prawidłową ocenę kompetencji CAB, a w każdym zespole wyznacza się „audytora” wiodącego. W przeciwieństwie do przywołanych wcześniej norm słowo „audit” w DA-01 nie występuje. Podobna sytuacja występuje również w dokumencie dedykowanym laboratoriom badawczym, tj. DAB-07 – Akredytacja laboratoriów badawczych, gdzie mowa jest o „próbce audytowej”, „audycie pionowym” czy „audytorze technicznym”, ale w żadnym przypadku nie o „audicie”. Z jednej strony mamy więc dokumenty funkcjonujące jako polskie normy, a z drugiej jednostkę akredytującą (PCA), której wymogi są obligatoryjne dla akredytowanych laboratoriów i niestety nomenklatura pochodząca z tych dwóch źródeł nie jest identyczna. Sięgnijmy więc do źródła w postaci Ustawy o języku polskim. Ten akt prawny wskazuje nam, że instytucją opiniodawczo-doradczą w sprawach używania języka polskiego jest Rada Języka Polskiego. Okazuje się, że problem ten nie jest obcy ekspertom RJP i pojawił się już w 2002 roku właśnie w kontekście norm ISO przetłumaczonych na język polski. Stanowisko Rady jest jednoznaczne i zostało przekazane Polskiemu Komitetowi Normalizacyjnemu:

„Pozwalamy sobie zwrócić uwagę, że choć słowniki ogólne nie notują ani wyrazów audit, auditowanie, ani audyt, audytowanie, to tylko formy audyt, audytowanie należy uznać za poprawne. Zgodnie bowiem z tradycją obcojęzyczne połączenie di przybiera w polszczyźnie formę dy (por. dyrektor, abdykować, akredytacja itp.)”:

http://www.rjp.pan.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=739:audyt-audit-43&catid=44&Itemid=145

Wybór należy do Was!

Ten tekst dostępny jest również na www.laboratoryjnie.pl 

Nowe standardy monitoringu warunków otoczenia

Zagadnienia monitorowania parametrów otoczenia, warunków prowadzenia procesów, pracy urządzeń laboratoryjnych czy przechowywania próbek do badań znane są w każdym laboratorium. Wiedzą o tym doskonale laboratoria akredytowane, dla których ten wymóg wynika bezpośrednio z normy PN-EN ISO/IEC 17025, a także często z dokumentów (norm) opisujących procedury badawcze. W wielu przypadkach zapewnienie odpowiednich warunków jest niezbędne do uzyskania miarodajnego wyniku badania.

Źródło problemów 

Wśród najpopularniejszych rejestrowanych wartości są temperatura i wilgotność – determinują pracę wielu urządzeń, przechowywanie próbek, odczynników, wzorców czy przebieg procedur badawczych. Kiedy pojawiają się wymogi, musi być sposób ich realizacji. W przypadku konieczności zapewnienia ciągłej rejestracji, jak to ma miejsce np. w urządzeniach chłodniczych służących do przechowywania próbek do badań lub pomieszczeniach wagowych, najpopularniejszym rozwiązaniem są termometry/termohigrometry z tzw. funkcją min./max. Urządzenia te wyposażone są najczęściej w zewnętrzną sondę pomiarową i wskazują wynik bieżącego pomiaru oraz wartość minimalną i maksymalną zarejestrowaną od momentu ostatniego „wyzerowania” pamięci. Poważny problem związany z tą metodą jest taki, że w przypadku przekroczonych wartości granicznych użytkownik nie otrzymuje istotnych informacji takich jak:

  • jak długo trwało przekroczenie (rejestrowany jest tylko fakt jego wystąpienia)
  • ile wystąpiło zdarzeń z przekroczonymi wartościami (rejestrowana jest tylko minimalna/maksymalna wartość w danym przedziale czasu).

Dodatkowe kłopoty wiążą się z:

  • brakiem możliwości zdalnego podglądu monitorowanych parametrów – podgląd możliwy jest jedynie na wyświetlaczu urządzenia
  • brakiem możliwości alarmowania o przekroczeniu w chwili jego wystąpienia.

To ostatnie uniemożliwia szybkie podjęcie działań, które mogą zapobiec często przykrym konsekwencjom, np. w postaci utraty próbek do badań, co bezpośrednio przekłada się na kwestie finansowe. Warto mieć na uwadze również fakt, że w podstawowej konfiguracji takie rozwiązanie nie zapewnia archiwizowania danych pomiarowych (w szczególności danych o występujących przekroczeniach przyjętych wartości granicznych), przez co użytkownik musi wykonywać taki zapis ręcznie z założoną wcześniej częstotliwością.

Wskaźnik ROI, czyli co na to ekonomia 😉

Niewątpliwą zaletą takiego rozwiązania jest cena zakupu urządzenia – są to tanie, szeroko dostępne przyrządy. Jeżeli jednak uwzględnimy koszty eksploatacji to sytuacja przestaje być komfortowa. Posłużmy się prostym przykładem, w którym musimy monitorować temperaturę dla następujących obiektów:

  • pokój wagowy
  • lodówka do przechowywania próbek wód
  • lodówka do przechowywania próbek gleb
  • lodówka do transportu próbek
  • lodówka do przechowywania wzorców
  • pracownia analityczna

Razem jest to sześć punktów wymagających ciągłej rejestracji temperatury z codziennym (od poniedziałku do piątku) ręcznym odczytem wartościminimalnej i maksymalnej oraz zapisaniem ich na odpowiednim formularzu. Realny czas wykonania to ok. 3 minuty dla każdego monitorowanego obiektu. Przy takiej skali monitorowania każdego dnia poświęcamy na to 3 minuty na każde z 6 urządzeń, co daje nam 18 minut dziennie, czyli 90 minut tygodniowo (biorąc pod uwagę 5 dni roboczych). Odnosząc tą wartość do miesiąca uzyskamy ok. 360 minut (90 minut x 4 tygodnie), a w skali roku będzie to już 4320 minut (360×12 miesięcy). Korzystając z powyższych danych możemy posłużyć się alternatywnie okresem 1,5 godziny tygodniowo, 6 godzin miesięcznie, 72 godziny rocznie. W odniesieniu do ośmiogodzinnego czasu pracy daje to 9 dni rocznie poświęconych na rejestrację tylko jednego rodzaju parametru. Owe 9 dni (czy też 72 godziny) należy pomnożyć przez odpowiednią stawkę wynagrodzenia, co pozwoli zobrazować koszt eksploatacji systemu. Do takiej kalkulacji należałoby dodać trudne do oszacowania koszty ewentualnych konsekwencji wynikających wymienionych wyżej niedoskonałości…

Jaka jest alternatywa?

Automatyczne systemy pomiarowe. Pod tym hasłem kryją się rozwiązania, które zdejmują z rąk użytkownika wszystkie powyżej opisane czynności, najczęściej są bezobsługowe i najczęściej pozbawione opisanych niedoskonałości. Aby to było możliwe, system taki powinien spełnić szereg wymagań. Przede wszystkim wskazane jest, aby był zaprojektowany dla konkretnych celów, w konkretnym obiekcie (laboratorium). Tylko w takim przypadku przyszły użytkownik ma szansę przedstawić swoje oczekiwania. Decydując się na gotowy produkt z reguły niepotrzebnie godzimy się na kompromisy. Co wybrać przy realizacji systemu? Poniżej lista, która powinna stać się przewodnikiem przy wyborze konkretnego systemu:

  • mierzone wielkości i ich zakres – możliwości systemów na zamówienie wykraczają daleko poza pomiar temperatury i wilgotności; powszechne są pomiary ciśnienia, nasłonecznienia, pyłu zawieszonego, odczyn pH, PEW i wiele innych;
  • sposób komunikowania się z użytkownikiem – sieć bezprzewodowa (firmowa lub własna sieć urządzenia);
  • możliwość swobodnego ustawiania wartości granicznych;
  • brak konieczności instalacji oprogramowania – wiele systemów wymaga instalacji/zakupu dodatkowego oprogramowania – wybierajmy te, które działają w oparciu o aplikacje WEB-owe, dzięki temu nie musimy obawiać się obciążania sieci czy komputerów dodatkowymi programami;
  • brak licencjonowania – dostawca często wymaga wykupienia dodatkowych licencji umożliwiających podgląd danych – szukajmy rozwiązania, które nie wprowadza takich ograniczeń;
  • nieograniczona liczba stanowisk dostępu – jeżeli to możliwe korzystajmy z dostawcy, który nie ogranicza nas liczbą komputerów, z których dostaniemy dostęp do danych;
  • prezentacja wyników on-line – wiele dostępnych produktów uniemożliwia podgląd wyników pomiarów w trybie „na żywo”; tego typu systemy nie powinny być brane pod uwagę;
  • prezentacja wyników z wielu lokalizacji – idea „szycia na miarę” jest taka, aby jeden system rejestrował, archiwizował i prezentował dane ze wszystkich monitorowanych urządzeń/obiektów, które wymagają monitorowania;
  • sygnalizacja przekroczeń założonych wartości – standardem obecnie jest sygnalizacja za pomocą wiadomości e-mail lub SMS;
  • łatwy dostęp do danych – warto wybrać system, który umożliwia nam dostęp przez Internet, dzięki czemu możemy kontrolować sytuację nawet spoza laboratorium;
  • bezpieczna archiwizacja danych – są rozwiązania, w których producent archiwizuje dane na własnych serwerach – ze względu na bezpieczeństwo unikajmy takich ofert, dodatkowo warto rozważyć dodatkową kopię bezpieczeństwa;
  • możliwość rozbudowy – ważne, aby system łatwo mógł zostać rozszerzony o kolejne monitorowane obiekty/mierzone parametry;
  • personalizacja interfejsu – bardzo cenną rzeczą jest możliwość dostosowania wyglądu ekranu czy opisu punktów pomiarowych wg własnych oczekiwań użytkownika;
  • łatwość montażu – systemy oparte o sieci bezprzewodowe nie powodują ingerencji w infrastrukturę obiektu.

Powyższe punkty warto potraktować jak listę życzeń, które powinny zostać spełnione przy zakupie systemu pomiarowego. Ich uwzględnienie sprawi, że system będzie ułatwiał nam codzienną pracę zamiast być kolejnym obowiązkiem w zazwyczaj długiej liście już istniejących.

Nie bójmy się marzyć!

Monitoring parametrów, który spełni powyższe kryteria, stanie się dla laboratorium systemem, o którym użytkownicy mogą zapomnieć w codziennej pracy, ponieważ wszelkie kluczowe czynności zostaną zautomatyzowane i zaplanowane. W ten sposób nigdy nie zapomnimy o odczycie wartości min./max. i nie będziemy mieć dylematu, co się działo pod naszą nieobecność. Wbrew pozorom te rozwiązania nie są kosztowne, a biorąc pod uwagę ich eksploatację, użytkowanie jest znacznie tańsze od rozwiązań najprostszych. Przykładem systemu pracującego w oparciu o powyższe założenia są nasze rozwiązania CloudMetric. Ich funkcjonowanie można zobaczyć na stronie:

www.cloudmetric.pl/temp

Badania biegłości – narzędzie doskonałe?

Dla większości osób laboratorium to owiane tajemnicą miejsce, do którego dostęp mają tylko wybrani. Dla większości osób badania laboratoryjne to zespół magicznych czynności, w efekcie których zainteresowany otrzymuje cyferkę. Dla wielu to za co płacą korzystając z usług laboratorium jest rzeczą bardziej abstrakcyjną niż lądowanie na Księżycu… Dlatego, aby zapewnić wiarygodność dokumentu zwanego Sprawozdaniem z badań wymyślono normy, procedury, kryteria, wzorcowania, walidacje i cały katalog gadżetów temu służących. Do wyboru, do koloru. Ździerając naskórek palców na stronach wymogów i poradników łatwo się pogubić. A podobno od przybytku głowa nie boli… Nie ułatwia sprawy również fakt, że użytkownik (czytaj: laboratorium) przeważnie ma pełną swobodę w wybieraniu. Przeważnie nie oznacza w 100% Okazuje się bowiem, że w przypadku laboratoriów akredytowanych szczególne miejsce zajmuje narzędzie zapewnienia jakości badań zwane porównaniami międzylaboratoryjnymi i ich bardziej zaawansowana wersja określana jako badania biegłości. Skąd się bierze ta uprzywilejowana pozycja i co z niej wynika? Na ten temat w dalszej części. Continue reading

CloudMetric

CloudMetric wszedł w nowy etap swojego życia. Wyrósł, wyładniał, zmądrzał, nabrał życiowego doświadczenia… Ehh… coraz mniej potrzebuje wsparcia i coraz bardziej zaczyna żyć swoim własnym życiem. Odwiedził już kilka ciekawych miejsc. Poczuł co to kaprysy wybrednych użytkowników, doświadczył zarówno złego traktowania jak i zachwytu nad swoją doskonałością. Wreszcie odkrył również, że ten wspaniały świat nie ogranicza się jedynie do pomieszczeń laboratoryjnych. Niebawem zapewne się dowie, że Polska nie pokrywa całej kuli ziemskiej 😮

CloudMetric możecie odwiedzić tu: www.cloudmetric.pl ale zanim to zrobicie pozwólcie, że przedstawię:

Szczegóły niebawem, tymczasem zajrzyjcie tu: https://wolowiec.net/2018/03/26/kontrola-warunkow-w-laboratorium/

 

 

OPEGO 2018

Pozostanę jeszcze chwilę w klimacie relacji z wydarzeń… Już po raz trzeci eksperci ds. gospodarki odpadami odwiedzili Kielce – serce Gór Świętokrzyskich, uczestnicząc w kolejnej edycji Ogólnopolskiego Panelu Eksperckiego ds. Gospodarki Odpadami. Tym razem OPEGO, bo tak brzmi robocza nazwa tego wydarzenia przyciągnęło rekordową liczbę uczestników oferując bogaty program merytoryczny, kulturalny i rozrywkowy. Szczegóły? Na początek spójrzcie okiem Pawła Stachurskiego:

Co to jest?

Jak już stwierdzone zostało powyżej rozwinięcie skrótu OPEGO kryje się w słowach Ogólnopolski Panel Ekspercki ds. Gospodarki Odpadami i jest cyklicznym wydarzeniem (wszak za nami trzeci rok z rzędu) organizowanym przez Przedsiębiorstwo Geologiczne Sp. z o.o. Mówiąc w dużym uproszczeniu są to trzy dni dyskusji o odpadach i tematach pokrewnych. Ponieważ od początku wychodziliśmy z założenia osiągnięcia sukcesu, dlatego OPEGO już na starcie dostało swoje własne logo, nazwę i nawet stronę internetową. Teraz zyskuje uznanie!

Czemu to służy?

Określenie celu to podstawa jakiejkolwiek aktywności. OPEGO ma swoje cele a wśród nich dwa podstawowe to poszerzanie i aktualizacja wiedzy z zakresu gospodarki odpadami oraz integracja osób zainteresowanych tą branżą. Osobiście chcę, żeby OPEGO stało się czymś DUŻYM. Ale o tym w którymś przyszłym wpisie 😉 …Po owocach ich poznacie!

Co zrobiliśmy?

Do tej pory trzy edycje konferencji. Każda kolejna była ciekawsza, większa, atrakcyjniejsza. Po prostu lepsza 🙂 Skupiamy się na dyskusji – stąd w nazwie słówko „panel” a w harmonogramie pozycja „forum”. Nasi prelegenci to specjaliści z branży ochrony środowiska i gospodarki odpadami. Przedstawiciele nauki, biznesu i sektora publicznego. Edycja tegoroczna była o tyle ciekawsza, że pojawiły się pierwsze patronaty – Uniwersytet Rolniczy w Krakowie oraz Urząd Miasta Kielce. Pojawiły się media w postaci branżowych wydawnictw: portal sozosfera.pl oraz wydawnictwo EWIT ze swoim periodykiem „Gospodarka odpadami”. Zaprezentowały się firmy i instytucje: Noweko Sp. z o.o., BIOMED Sp. z o.o., Grupa MG, MIKI Recycling Sp. z o.o., Stowarzyszenie Innowacje i Środowisko. Tematem przewodnim tegorocznej edycji było zagospodarowanie i przetwarzanie odpadów. Niemniej jednak pojawiły się również wątki dotyczące odnawialnych źródeł energii, rządowego programu „Czyste powietrze”, pomiarów hałasu czy tematyki „Smart City”. Drugiego dnia, w ramach rozluźnienia umysłów uczestnicy ruszyli w bardzo nieszablonową wycieczkę po Kielcach pod przewodnictwem rewelacyjnego Jakuba Juszyńskiego z www.tymrazem.pl. W tym miejscy już najwyższa pora na jakąś galerię:

[foogallery id=”849″]

Warto jeszcze wspomnieć, że cała ta impreza odbyła się (czego nie widać na zdjęciach) dzięki takim osobom jak: Szymon Bulanowski, Ewelina Zajęcka, Joanna Majcherczyk, Konrad Barszcz, Sylwia Widanka. Widzieć to „od kuchni” – super sprawa!

Odwiedzajcie często www.opego.pl

Krzysztof Wołowiec

 

Ochrona środowiska niejedno ma imię

Już po raz drugi miałem przyjemność uczestniczyć w konferencji pt. „Ochrona środowiska niejedno ma imię” organizowanej przez ARQUES Sp. z o. o. Podkreślam, że po raz drugi dlatego, że była to… dopiero druga edycja więc mogę się nazwać stałym bywalcem. I podobnie do pierwszej, tym razem również dostałem zaproszenie w roli prelegenta 🙂 Ale po kolei… Rzecz miała miejsce w Sypniewie (woj. wielkopolskie). Chronologicznie wyglądało to tak:

19 września Organizatorzy rozpoczęli oficjalnie tegoroczną edycję uroczystą kolacją. Była dobra zabawa i tak miła atmosfera, że nikt nie spieszył się z opuszczeniem parkietu nawet mimo perspektywy nadchodzącego intensywnego dnia. Czy miewacie czasami to uczucie dylatacji czasu, gdy 1 godzina mija w tempie 10 minut? Jeśli nie zapraszam do Sypniewa 😉

20 września to dzień intensywnej pracy intelektualnej zagwarantowanej najpierw przez wykłady a następnie przez warsztaty. Warto odnotować, że w tym dniu swoje „5 minut” (a ściśle 30 minut) na forum miało Przedsiębiorstwo Geologiczne Sp. z o.o. w osobie Przemka Domoradzkiego z wystąpieniem, pt.: „Oznaczanie AT4 w odpadach”. Brawo! Z kolei popołudniowy czas wypełniły warsztaty aparaturowe prowadzone w małych grupach przez praktyków. Zajęcia dotyczyły m.in. analizy krzemionki respirabilnej, prawidłowych metod ważenia i automatycznych systemów pobierania próbek. Wisienką na torcie drugiego dnia było klimatyczne ognisko nad jeziorem.

21 września wykłady rozpoczął Krzysiek Jędrzejczyk tematyką dotyczącą organizacji badań biegłości – a jako akredytowany organizator (nr akredytacji PT007 – pisałem już o tym tu: https://wolowiec.net/2018/08/05/pt-007/ ) wie co mówi! W tym dniu uczestnicy (a pomimo piątku i słonecznej pogody frekwencja nie spadła) mogli też posłuchać mojej wypowiedzi na temat wyboru optymalnej metody badawczej.

Wizualizacja? Proszę bardzo:

[foogallery id=”831″]

Szczegółowy harmonogram możecie zobaczyć tu: PROGRAM KONFERENCJI

Spotkanie zakończyło się wspólnym obiadem i zapowiedzią kolejnej edycji w przyszłym roku – szczegóły zapewne znajdziecie na www.arques.pl 

Ogólnie rzecz biorąc: ciekawa tematyka, ciekawa forma – praktycy mówią do praktyków, przyjemna atmosfera i super miejsce.

Trzymajcie rękę na pulsie, bo warto!

Krzysztof Wołowiec

Pomiar rozmiaru nanocząstek, analizator NanoSight LM10

Nanotechnologia, czyli zastosowanie/wytwarzanie materiałów o rozmiarach nanometrycznych jest prężenie rozwijającą się technologią we współczesnym świecie. Zastosowania obejmują różne dziedziny życia codziennego, np. kosmetyki (kremy, maseczki), budownictwo (farby), elektroenergetykę (nanoprzewodniki), przemysł spożywczy (opakowania) czy odzieżowy (ubrania dla sportowców). Szczególne znaczenie ma użycie nanocząstek w medycynie, np. w onkologii. Zastosowanie nanomateriałów może przynieść ogromne korzyści dla pacjentów. Przeprowadzając substancję aktywną w rozmiar nano zmieniamy jej właściwości fizykochemiczne, a co za tym idzie możemy poprawić efekt terapeutyczny. Nanoleki w porównaniu do swoich klasycznych odpowiedników mogą przyczyniać się do poprawy rozpuszczalności leków trudnorozpuszczalnych w wodzie, a więc poprawić ich wchłanialność i biodystrybucję. Poprzez zmianę kształtu oraz rozmiaru cząsteczki możemy poprawić jej celowanie i przenikanie do komórek, polepszyć przenikanie przez bariery fizjologiczne, a także zmniejszyć toksyczność. Nie zawsze zmiana formy cząsteczki na nano jest korzystna, dlatego bardzo ważne jest, aby w pełni scharakteryzować otrzymaną strukturę. Continue reading

Kalendarz 2018

Ponieważ kartka z kalendarza z datą „połowa roku” już dawno za nami, zamiast prostej aktualizacji blogowego Kalendarza 2018 umieszczam niezależny post o tym samym tytule. Różnica sprowadza się do tego, że poniżej przewiduję przyszłość! Oj! Będzie się działo! Continue reading